Badania

Mowa Daniela O’Connella z 29 listopada 1837 r. – analiza źródła, III/2023

Niewielkich rozmiarów, bo zaledwie osiemdziesięciostronicowa, publikacja okolicznościowa zatytułowana 29 listopada w roku 1837. W Londynie, w Paryżu, w Edymburgu (Paryż 1837) wydana została w rocznicę wybuchu powstania listopadowego (1830-1831) nakładem paryskiej drukarni Maulde i Renou. Niemal w całości prezentuje przemówienia wygłoszone w 1837 r. przez polityków, polskich emigrantów i żołnierzy przy okazji celebracji rocznicowej w Londynie, Paryżu i Edynburgu. Wolumin otwiera mowa D. Okonnella (Daniela O’Connella), przewodniczącego zgromadzenia w londyńskiej Crown and Anchor Tavern (zob. Kopia listu Antoniego Ostrowskiego do Daniela O’Connella – analiza źródła, część II, II/2022). Następnie znajdują się tam mowy, które wygłosili lord Dudley Coutts Stuart (1803-1854), Charles Buller (1806-1848), Thomas Attwood (1783-1856), Edmond Beales (1803-1881), Dr James Browne (1793-1841), Adam Jerzy Czartoryski (1770-1861), Karol Hoffman (1798-1875), Jan Szaniecki (1783-1840) i Ludwik Mierosławski (1814-1878). Ponadto ta niewielka książeczka zawiera także opinię na temat obchodów rocznicy powstania listopadowego w Londynie, która ukazała się na łamach dziennika „London Evening Standard” 30 listopada 1837 r. oraz wspomnienie bohatera powstania listopadowego Piotra Wysockiego (1797-1875). Wysocki był twórcą Sprzysiężenia Wysockiego, organizacji konspiracyjnej, której celem było wywołanie powstania w 1830 r.

Prezentowana publikacja jest częścią bardzo licznych i różnorodnych wydawnictw, czasopism i periodyków emigracyjnych – elementem trwałego dzieła Wielkiej Emigracji. W tym aspekcie, jak ujął to Sławomir Kalembka, „obok jej dorobku artystycznego i kulturalnego, dziełem żywym i inspirującym polskie ruchy i organizacje niepodległościowe przez długie dziesiątki lat po tym, gdy wymarli wychodźcy polistopadowi, był utrwalony drukiem dorobek jej myśli ideologicznej i politycznej”[1]. Poza krajem znaleźli się bowiem prawie wszyscy wybitniejsi polscy pisarze, politycy i ideologowie. Myśl ta rozwijała się na łamach wydawnictw w krajach, do których trafili polscy emigranci, przede wszystkim we Francji, Wielkiej Brytanii oraz Belgii. W interesującym nas 1837 r. na wychodźstwie było około 7 000 polskich emigrantów; zdecydowana większość w samej Francji – w 1839 r. było ich tam 5 500[2].

Interesującym może się wydawać, że niniejsza publikacja ukazała się nakładem jednej z pierwszych paryskich drukarni, które posiadały polskie czcionki. Jeszcze przed napływem polskich emigrantów czcionki te zakupiła paryska drukarnia Pinarda od przedsiębiorcy Barbezata – wydawcy dwóch tomików poezji Adama Mickiewicza. Około 1836 r. drukarnię Pinarda zakupiła spółka Maulde i Renou, która następnie wydawała w języku polskim publikacje (w tym czasopisma) aż po lata 70. XIX w.[3]

Analizując zaprezentowane tłumaczenie mowy O’Connella nietrudno doszukać się znaczących nieścisłości. Wynikały one między innymi z faktu, że w owym czasie największa swoboda słowa drukowanego i jego rozpowszechniania była w Wielkiej Brytanii. We Francji za rządów Ludwika Filipa ograniczano prasę prorepublikańską, a do takiej należało zaliczyć większość czasopism polskiej emigracji. Dokonywano tego za pomocą kaucji czy stempla prasowego. W praktyce jednak obojętność czy „cicha przychylność” urzędników pozwalała na względną swobodę wydawniczą. Było to tym bardziej zapewnione, jeśli dana publikacja nie atakowała bezpośrednio systemu rządów we Francji[4]. Szczególnie widocznym tego przykładem może być pominiecie całego fragmentu mowy O’Connella, kiedy mówił o rewolucji lipcowej (lipiec 1830 r.) we Francji i samym królu Karolu X, który miał – zdaniem irlandzkiego przywódcy – próbować „ustanowić despotyzm tak kompletny jak rosyjski.” O’Connell miał również powiedzieć, że nie jest zwolennikiem jego następcy (Ludwika Filipa), ale samą rewolucję traktował jako „chwalebne wydarzenie.”[5]

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o pewnej silnej reakcji brytyjskich środowisk konserwatywnych na przewodniczenie w uroczystościach upamiętniających Noc Listopadową w Londynie. Pisał o tym wspomniany już dziennik „London Evening Standard” 30 listopada 1837 r. Pomimo faktu, że sprawa polska był w owym czasie jednym z niewielu tematów, co do których zgadzali się zarówno irlandzcy, jak i angielscy politycy, dziennik ten krytykował brak inicjatywy ze strony konserwatystów oraz bezpośrednio atakował O’Connella[6]. Pisano, że konserwatyści pozwolili swoim politycznym oponentom na ustawienie się w niewłaściwym i nieprawdziwym (false) miejscu w stosunku do kwestii polskiej. Miało tak być, ponieważ – zdaniem autora – „Polska insurekcja była słuszna – była ruchem tak zasadniczo konserwatywnym, jak nasza własna rewolucja 1688 roku.”[7] Ponadto Anglia – jak podkreślono – była związana traktatem wiedeńskim i zobowiązana do obrony niepodległości Polski. Ale tak się jednak nie stało. I chociaż Polacy – jak podkreślono – nie są jakobinami, to konserwatyści Wielkiej Brytanii zostawiają przewodniczenie kwestii odbudowy Polski „w rękach najgorszych jakobinów Europy”, przede wszystkim O’Connella. Dla tego ostatniego i jemu podobnych – zdaniem autora – miało to być „naturalne”, że „wyrywają każdy strzęp obcego honoru i prawa, aby ukryć i ozdobić [tym] deformację ich rodzimego buntu.”[8]

Adam A. Kucharski i Robert T. Tomczak

Czytaj dalej
Idź wstecz
Zamknij artykuł

[1] Sławomir Kalembka, Prasa demokratyczna Wielkiej Emigracji. Dzieje i główne koncepcje polityczne (1832-1863), Toruń 1977, s. 1.

[2] Ibidem, s. 14-15.

[3] Ibidem, s. 23.

[4] Ibidem, s. 24-23.

[5] „Freeman’s Journal”, 2 XII 1837 r.

[6] O tym jak sprawa polska łączyła irlandzkie i brytyjskie elity polityczne zob. Adam A. Kucharski, Placing Poland at the heart of Irishness. Irish political elites in relation to Poland and the Poles in the first half of the nineteenth century (Berlin 2020). 

[7] „London Evening Standard”, 30 XI 1837 r.

[8] Ibidem.

Śledź nas


Skip to content